Jeremiada

Bardzo ciekawa książka. Czytelnikom zainteresowanych wiedzą wojskową i polityczną polecam !!!

Super książka. Mam nadzieję że będzie kontynuacja ponieważ kończy się pozostawiając w napięciu

Książkę czyta sie z zapartym tchem.

Godna polecenia dla lubiacych tego typu literaturę

Pułkownik Radosław Sztylc musi stawić czoła coraz większej liczbie wrogów. Mimo, że w jego życiu pojawia się niespodziewany gość, pułkownik wyrusza do Afganistanu w celu znalezienia odpowiedzi. Jego wrogowie zastawiają na niego kolejne pułapki, z którymi musi się zmierzyć Radża i jego znajomi.





"Jeremiada" jest kolejną, czwartą częścią przygód Pułkownika Radosława Sztylca, na którą bardzo mocno czekałem. Postać jaką jest Radża bardzo przypadła mi do gustu już od pierwszych stron pierwszej części jego przygód "Hajlajf" . Po zdarzeniach jakie zaszły w "Zawieszonych", Radek kolejny raz będzie musiał udać się do Afganistanu mimo iż doświadczenie, uzyskane informacje oraz przyjaciele mówią mu, że coś w tej układance nie gra. Podczas jego pobytu w Afganistanie również jego znajomi w Polsce wpadają w śmiertelne niebezpieczeństwo, jednak pomoc przychodzi z niespodziewanej strony. Kafir po raz kolejny zaskakuje mnie rozwinięciem akcji, a przy tym cała historia jest składna. Książka napisana jest tak, jakbym był niewidocznym obserwatorem tej historii, czasem miałem wrażenie, że nie czytam książki lecz oglądam film na ekranie telewizora (przygody Pułkownika Sztylca to w mojej opinii dobry materiał na film). Każda przeczytana strona sprawiała, że chciałem przeczytać kolejne, a gdy przeczytałem ostatnią czułem złość, że książka ma tak mało stron. Już teraz z niecierpliwością czekam na kolejną część, mam nadzieję, że będzie dłuższa i chciałbym, aby piąta część nie była już tą ostatnią.



BARDZO MOCNO POLECAM!!!!

Jeremiada

Czwarta część przygód Radosława Sztylca, czy ostatnia? Szczerze wątpię. Fabuła zaczyna robić się coraz bardziej nieprawdopodobna. Rozumiem, że o treści nie dyskutuje się, ale … . Bardzo drażnią mnie całe fragmenty poprzednich powieści umieszczane w „Jeremiadzie” na zasadzie kopiuj – wklej. Zwiększa to objętość powieści, ale robione w tak ordynarny sposób uzmysławia czytelnikowi tylko braki warsztatowe autorów.

Czwarta część tego serialu powoli zaczyna mnie dusić, a świadomość, że to może być kolejna „Dynastia” budzi mój niepokoj. Autorzy sprawnie wplatają w historię wątki prawdziwych wydarzeń znanych z mediów. Niestety informacje dotyczące obcych agentów i obcych służb budzą moje wątpliwości. Ciekawe, że agenci obcych służb zmieniają swych panów równie często, jak nasi posłowie opcje polityczne. Oburza mnie to, że język ojczysty autorów jest dla panów językiem obcym. Cała masa błędów fleksyjnych, interpunkcyjnych i stylistycznych, niewłaściwe stosowanie zaimków „mi” i „mnie”, do tego literówki. Może byłoby warto następne pozycje dać do przejrzenia poloniście? Jakże brakuje w dzisiejszych drukarniach zecera.

Zmęczyła mnie czwarta część przygód pułkownika, poszukam na kolejne dni czegoś z literatury bliższej faktom, może Tolkiena. Cóż, Show Must Go On, pułkowniku.