Projekt STILLNOX powstał w 2002 roku z inicjatywy - Martina (teraz znanego jako Martin Seraphin). Inspiracją do jego powstania była twórczość takich zespołów jak Closterkeller, Fading Colours, Artrosis i zainteresowanie szeroko pojętą mroczną, klimatyczną, gotycką muzyką.
W maju 2002 roku do solowego projektu dołączyła kuzynka Martina pod pseudonimem La Toya, z którą do dziś dzieli pasję do mrocznych dźwięków. Szybko powstały pierwsze utwory i debiutancka płyta demo. Umożliwiło to duetowi zagranie kilku koncertów w Trójmieście, które zostały bardzo dobrze przyjęte.
W 2004 STILLNOX zawiesił działalność. Do roku 2018 Martin tworzył i komponował nowe utwory, jednocześnie modernizując starsze kompozycje. W październiku 2018 wszystko było gotowe i STILLNOX narodził się na nowo. Na pierwszym albumie zatytułowanym "MERCURY" znalazło się aż osiemnaście utworów. Gościnnie wystąpiły na niej Divy polskiej sceny gotyckiej takie jak: Agata Pawłowicz (Desdemona), Maja Konarska (Moonlight), Agnieszka Kornet (God’s Bow), Inga Habiba (Lorien) oraz Anja Orthodox (Closterkeller). Płyta uzyskała pozycję w pierwszej dziesiątce jako Debiut Roku w Pierwszym Programie Polskiego Radia w audycji prowadzonej przez Adama Dobrzyńskiego.
W roku 2019 powstał pomysł na kolejny album, do zespołu po przerwie powróciła La Toya, a współpracę z grupą podjął również producent Gregor Ros. STILLNOX został mocno zainspirowany twórczością zespołu Lord of the Lost, a także muzyką Gary’ego Numana.
W 2021 roku Martin nawiązał współpracę z cenionym trójmiejskim muzykiem Adamem Toffikiem Wołoszczukiem. Razem rozpoczęli przygotowania do nagrania trzeciej płyty pod szyldem STILLNOX. Obaj muzycy grali w 1999 roku w zespole Oblivion i po 22 latach ich artystyczne drogi znów się zeszły. Adam jest wszechstronnie wykształconym muzykiem i producentem z własnym studio. Gra na klawiszach, gitarze i innych instrumentach.
Wokalista i lider zespołu Martin tak mówi o nowym wydawnictwie: „Jestem bardzo dumny z tego materiału. Myślę, że przewyższa on swojego poprzednika o co najmniej dwie poprzeczki. Jest mroczna elektronika, chwytliwe motywy i bardzo dużo melodii. Postanowiłem też tym razem śpiewać tylko po polsku. Cały materiał powstawał w dość trudnym dla mnie czasie, w czerwcu wróciłem na stałe do kraju po 15 latach spędzonych w UK. Odnalezienie się w nowym życiu w Polsce nie było łatwe. Od lat cierpiałem też na depresję, która jeszcze przybrała na sile w czasie lockdownu i pandemii. Mimo to, udało mi się stworzyć w moim odczuciu, bardzo chwytliwy zestaw tekstów, w tematyce o której nie byłem w stanie pisać wcześniej. Nie ukrywam, że historie tym razem są bardzo smutne, życiowe, wiele jest w nich metafor. To najbardziej mroczne i ciężkie teksty jakie w życiu napisałem.
Po raz pierwszy teksty łączą się z innymi i przeplatają między sobą. Sformułowania z jednej piosenki pojawiają się w innym utworze np. „Amethyst” mówi o fioletowej otchłani... podobnie jak „Talisman”. Co jest swoistym nawiązaniem do stanów depresyjnych, które mi towarzyszyły w procesie twórczym.
Przez płytę przewijają się motywy rozstania, zmiennych stanów ducha, poczucia zagrożenia, śmierci, tęsknoty za kimś kogo już nie ma. Znajdziemy jednak i bardziej odjechane numery jak „Figo Fago” - lekko prześmiewczy utwór nawiązujący do naszego języka i narodu, będący trochę grą słów, podobnie jak równie przebojowy „ON.i.ON”. Jest sporo ciężkich kawałków, dla fanów mocnych, gotyckich brzmień; jak „Talisman”, „Pole minowe”, „Krzyż”, „Instynkt” czy tytułowy „Malum” Na płycie znajduje się również cover, który zaśpiewałem z Mają Konarska, lecz na razie nie zdradzę co to będzie. Do współpracy udało mi się zaprosić dwóch znanych gitarzystów: Roberta Koluda (Batalion d’Amour), który zagrał aż w pięciu utworach, a także Rafała Grunta (ex-Artrosis) w jednym.
Pierwszym singlem promującym to wydawnictwo jest kompozycja „Leśne Licho”.
Tracklista:
Zamieszczenie recenzji nie wymaga logowania. Sklep nie prowadzi weryfikacji, czy autorzy recenzji nabyli lub użytkowali dany produkt.