Tajemnice Fleat House

Wspaniała powieść Lucindy. Czytałam dużo tej autorki i co jedna to lepsza.

Znajomość z twórczością Lucindy Riley zaczęłam dość nietypowo bo właśnie od powieści „Tajemnice Fleat House”. W tym przypadku, poza okładką, zaintrygował mnie główny wątek książki, a mianowicie zagadkowa śmierć jednego z uczniów w prywatnej szkole.



Muszę przyznać, że początki z tą pozycją nie należały do łatwych i przyjemnych, ale jak się już w nią wczytałam to przepadłam i nie mogłam się oderwać. Powieść ta jest ciekawie skonstruowana. Akcja dzieje się na niewielkiej przestrzeni, ale co chwila pojawiają się nowe wątki i postaci. Gdy już jesteśmy bliscy rozwiązania zagadki wszystko zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Uważam, że trafne jest porównanie tej książki do twórczości Agathy Christie. Prowincjonalna szkoła z internatem, nieduża i znająca się społeczność z dawnych lat powiązana siecią zależności. Akcja toczy się dość spokojnie, ale jednocześnie nie jest nużąca. Czasami jednak można się zagubić w ilości bohaterów i ich związku z głównym wątkiem.



Czytałam ją niczym oglądając dobry serial kryminalny – odcinek za odcinkiem i nie mogłam się oderwać aż nie poznałam rozwiązania historii. Jest to zdecydowanie powieść do przeczytania bez odkładania jej na dłużej. W innym przypadku może ciężej się ją czytać ze względu na mnogość postaci i wątków.

Irmina, księgarka, Toruń CH Plaza

Ta książka, którą poczęstowało nas wydawnictwo Albatros to ogromne zaskoczenie, z pewnością nie tylko dla mnie. Chociaż muszę przyznać, że „Tajemnice Fleat House” są pierwszym tytułem z twórczości Lucindy Riley, po który sięgnęłam tak bardziej z czystej ciekawości, pomimo tego zdecydowanie się nie rozczarowałam.



Czemu z ciekawości sięgnęłam po ten tytuł?

Zastanawiałam się dlaczego tak długo czyli od 2006 roku ta książka nie ujrzała światła dziennego, a została opublikowana dopiero po śmierci autorki, chciałam również przekonać się w jaki sposób autorka słynąca z fascynującej i wzruszającej literatury obyczajowej (jaką jest między innymi bestsellerowa seria o Siedmiu Siostrach) – poradziła sobie ze specyficznym mix’em literatury obyczajowej z przejmującym i wciągającym kryminałem. Zbudowanie porządnego kryminału w moim przekonaniu jest naprawdę trudne, gdyż wymaga ogromnej dbałości o szczegóły, niejednokrotnie sporej wiedzy z zakresu technik kryminalistycznych czy samych biologicznych podstaw zachowania co już na wstępie stanowi spore utrudnienie dla autora. W tej pozycji zawarte zostało wszystko czego oczekiwałam od dobrego kryminału i od dobrej prozy obyczajowej czyli misternie „tkana” nieoczywista fabuła, niebanalni bohaterowie, liczne zwroty akcji.



Choć rozpoczęłam czytanie dzieł Lucindy nie od początku, a paradoksalnie od samego końca to nie żałuje takiej decyzji i z wielką chęcią sięgnę po jej wcześniej wydane książki. To była świetna przygoda czytelnicza!



Agnieszka, Księgarka, Księgarnia Jaworzno Galena

Tajemnicze morderstwo w szkole z internatem i zaginięcie małego chłopca. Śledztwo prowadzi detektyw Jazz Hunter, która wraca – bez przekonania – do służby po trudnych przeżyciach.

Od samego początku zostajemy wciągnięci w wir wydarzeń. Czy te dwie sprawy są ze sobą połączone? Jakie mroczne tajemnice ukrywa Fleat House?

Język jest lekki, a dialogi bardzo proste. Autorka doskonale połączyła wątek kryminalny i obyczajowy, dzięki temu możemy lepiej poznać bohaterów.

Jestem zwolenniczką bardziej mrocznych kryminałów, jednak „Tajemnice Fleat House” pochłonęły mnie od początku.

Zdecydowanie polecam też inne książki tej autorki. Lucinda Riley napisała wspaniałą serię „Siedem sióstr”.

Iza, księgarz, Księgarnia Zielone Arkady, Bydgoszcz

Twórczość Lucindy Riley jest mi znana od początku pracy w księgarni. Swoją wysoką pozycję oraz miejsce w sercach czytelniczek (i moim), autorka wywalczyła sobie przepięknymi powieściami obyczajowymi. Kiedy wydawnictwo Albatros wydało jej pierwszy kryminał nie mogłam doczekać się przeczytania książki. I jak to w życiu czytelnika bywa w końcu trafia się na książkę ulubionego autora, która po prostu jest słaba.



Nie chodzi mi o sam pomysł na intrygę, sposób mordowania bohaterów czy dość ciężki klimat, który osiada na czytelniku niczym zły duch. To wszystko było fajne, klimatyczne. Szkoła z internatem na brytyjskiej prowincji, znamienite rody i wyższa klasa średnia patrząca na innych z pogardą, tajemnicze morderstwo spadkobiercy fortuny. Brzmi dobrze prawda? Dodajmy do tego kolejne niespodziewane zgony, błyskotliwą Panią detektyw oraz dwa-trzy sekrety sprzed lat. I to wystarczyłoby do napisania bardzo dobrej książki. Niestety w moim odczuciu autorka zwyczajnie przedobrzyła. Zupełnie jakby nie była pewna czy ta książka będzie dobra, więc zaczęła doszywać do historii kolejnych bohaterów, wydarzenia i chwytliwe motywy. W pewnym momencie główna fabuła zaczęła się gubić w całym tym chaosie a książka została zwyczajnie „przewątkowana” przynajmniej dla mnie – i chyba tylko dla mnie bo wszędzie zbiera piękne recenzje ;)



Może po prostu się nie dobrałyśmy. Nie ja i Lucinda bo ją zawsze będę kochać i szanować. Ja oraz „Tajemnice Fleat House” nie byłyśmy sobie przeznaczone, po prostu.



Patrycja, księgarka, Łódź, CH Tulipan