
Opis
Początek lat 70. Nad pustynią w Arizonie wojsko testuje nową broń, a rozległe kaniony wytrwale omiata?wiatr, wciskając w szczeliny piasek i zasypując najmniejszy ślad pozostawiony przez żywe stworzenia.
Tymczasem plemieniem Navajo wstrząsa zbrodnia, której motywy nie dają się logicznie wytłumaczyć. Do końca nie wiadomo czy pojawiająca się tajemnicza postać Wilka z Navajo to duch, czarownik czy bardzo udana maskarada.
Wątpliwości przybywa, a w mrokach kanionu unosi się wyczuwalne ZŁO.
Detektyw Joe Leaphorn, który bada sprawę dziwnej śmierci, coraz bardziej gubi się pomiędzy rzeczywistością a ułudą. Plemienne wierzenia, zaklęcia i rytuały, w których szuka rozwiązania zagadki, wciąż nie dają mu odpowiedzi na mnożące się pytania.
Na podstawie serii książek Tony’ego Hillermana w roku 2022 powstał serial Szepty mroku (Dark Winds) zrealizowany przez AMC, którego producentami są między innymi: Robert Redford oraz George R.R. Martin.
Detektyw Joe Leaphorne rozwiązuje kolejne zagadki kryminalne w powieści „Dance Hall of the Dead” w polskim tłumaczeniu „Tam, gdzie tańczą umarli”.
Producent/osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo produktu
Aleksandria Media sp. z o.o.
al. Wojciecha Korfantego 138
40-156 Katowice
biuro@aleksandria.net.pl
+48600262100
Szczegóły
Recenzje
3,0(1)
Masz ten produkt?
Zamieszczenie recenzji nie wymaga logowania. Sklep nie prowadzi weryfikacji, czy autorzy recenzji nabyli lub użytkowali dany produkt.
INDIANIE NA TROPIE...
KULTURIADA
Rdzenni mieszkańcy Ameryki Północnej – czy to Indianie, jak potocznie się o nich mówi, czy też po prostu przedstawiciele plemion zamieszkujących ten kontynent od wieków – od zawsze wzbudzali we mnie ogromne zainteresowanie. Ich duchowość, rytuały, sposób patrzenia na świat oraz codzienne życie stanowią dla mnie źródło niegasnącej fascynacji. Choć nie pochodzę z Ameryki i nigdy nie miałem okazji osobiście spotkać żadnego przedstawiciela tych kultur, to temat ten nieustannie mnie przyciąga – zarówno w literaturze, jak i w filmie. Uwielbiam „Tańczącego z Wilkami” Costnera, „Zjawę” Michaela Punke czy „Syna” Meyera. Chociaż na rynku można znaleźć jeszcze wiele dzieł poruszających tematykę indiańską, dla mnie to nadal za mało. W tym kontekście pojawia się Tony Hillerman i jego „Szepty Mroku” – pierwsza część serii o przygodach Joe’a Leaphorna, która łączy w sobie kryminalną historię z barwnym tłem kultury Indian, w szczególności plemienia Navaho. W książce znajdziemy mnóstwo elementów związanych z ich wierzeniami, rytuałami, stylem życia i codziennością. Zatem trudno mi było się oprzeć tej powieści – wiedziałem, że muszę ją przeczytać. Czy jednak zaspokoiła ona moje oczekiwania? Nie do końca. Choć „Szepty Mroku” to jedna z bardziej szczegółowych i przemyślanych książek (pozbawionych dokumentalnego charakteru), które opowiadają o współczesnej historii Indian, nie dostarczyła mi pełni satysfakcji. Hillerman bezsprzecznie zna się na rzeczy – jego wiedza o kulturze Navaho jest imponująca i potrafi ją sprawnie przekazać czytelnikowi. To z pewnością ogromna zaleta książki – dzięki niej mamy okazję poznać wiele nieoczywistych faktów dotyczących współczesnych rdzennych społeczności Ameryki Północnej. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie jest to opracowanie etnograficzne, a kryminał osadzony w rzeczywistości mocno przesiąkniętej duchem Navaho. Jeśli chodzi o aspekty kulturowe, moje oczekiwania zostały właściwie spełnione. Gorzej wypada reszta – bo od strony fabularnej „Szepty Mroku” to dość przeciętny kryminał, który nie wciąga na tyle, by długo pozostać w pamięci. To opowieść, której szczegóły szybko się rozmywają. Na początku książka może sprawiać trudność – Hillerman nie wprowadza czytelnika stopniowo, tylko od razu rzuca go w środek złożonego świata, licząc na to, że sam się w nim odnajdzie. I rzeczywiście – z czasem zaczynamy lepiej rozumieć przedstawioną rzeczywistość i jej zasady. Osobiście doceniam taki sposób narracji, choć muszę przyznać, że zajęło mi sporo czasu, zanim poczułem się w tym świecie swobodnie. Czy to znaczy, że książka jest zła? Nie powiedziałbym. Ogólnie rzecz biorąc, lektura była całkiem satysfakcjonująca – głównie dzięki fascynującemu tłu kulturowemu. Jednak sama fabuła rozczarowuje. Mimo że jest dość prosta, autor próbuje ją niepotrzebnie komplikować, co sprawia wrażenie sztucznego pogłębiania intrygi, która i tak końcowo pozostaje dość banalna. Postacie również wypadają blado – są powierzchowne i trudno się z nimi zżyć. Co więcej, główny bohater serii, Joe Leaphorn, odgrywa tu zaskakująco małą rolę i spokojnie można by go uznać za postać drugoplanową. Akcja koncentruje się raczej na innym bohaterze, który – choć nieco bardziej interesujący – też nie zachwyca. Jego wątek jest jednak jednym z ciekawszych elementów książki. Sama główna oś fabularna pozostaje przewidywalna i niewyróżniająca się, a to, co ją ratuje, to wspomniana już wcześniej indiańska otoczka – bez niej byłaby to historia bardzo przeciętna. Nie odniosłem wrażenia, że mam do czynienia z dziełem wyjątkowym – raczej z książką, którą cieszę się, że przeczytałem, ale raczej nie będę do niej wracał myślami. Być może sięgnę po kolejne części cyklu, ale na razie czuję się tą opowieścią trochę zmęczony. Kryminalna warstwa powieści wypada średnio, bohaterowie są niezbyt angażujący, a zakończenie – zbyt szybkie i niezbyt satysfakcjonujące. Mimo to, trzeba przyznać jedno: Hillerman ma ogromną wiedzę na temat Indian i potrafi przekazać ją w interesujący sposób. Choćby tylko z tego powodu warto dać tej książce szansę i samemu przekonać się, czy przypadkiem nie jest to coś właśnie dla Was.
KULTURIADA
(0)11.06.2025 21:06
INDIANIE NA TROPIE...
Rdzenni mieszkańcy Ameryki Północnej – czy to Indianie, jak potocznie się o nich mówi, czy też po prostu przedstawiciele plemion zamieszkujących ten kontynent od wieków – od zawsze wzbudzali we mnie ogromne zainteresowanie. Ich duchowość, rytuały, sposób patrzenia na świat oraz codzienne życie stanowią dla mnie źródło niegasnącej fascynacji. Choć nie pochodzę z Ameryki i nigdy nie miałem okazji osobiście spotkać żadnego przedstawiciela tych kultur, to temat ten nieustannie mnie przyciąga – zarówno w literaturze, jak i w filmie. Uwielbiam „Tańczącego z Wilkami” Costnera, „Zjawę” Michaela Punke czy „Syna” Meyera. Chociaż na rynku można znaleźć jeszcze wiele dzieł poruszających tematykę indiańską, dla mnie to nadal za mało.
W tym kontekście pojawia się Tony Hillerman i jego „Szepty Mroku” – pierwsza część serii o przygodach Joe’a Leaphorna, która łączy w sobie kryminalną historię z barwnym tłem kultury Indian, w szczególności plemienia Navaho. W książce znajdziemy mnóstwo elementów związanych z ich wierzeniami, rytuałami, stylem życia i codziennością. Zatem trudno mi było się oprzeć tej powieści – wiedziałem, że muszę ją przeczytać.
Czy jednak zaspokoiła ona moje oczekiwania? Nie do końca. Choć „Szepty Mroku” to jedna z bardziej szczegółowych i przemyślanych książek (pozbawionych dokumentalnego charakteru), które opowiadają o współczesnej historii Indian, nie dostarczyła mi pełni satysfakcji. Hillerman bezsprzecznie zna się na rzeczy – jego wiedza o kulturze Navaho jest imponująca i potrafi ją sprawnie przekazać czytelnikowi. To z pewnością ogromna zaleta książki – dzięki niej mamy okazję poznać wiele nieoczywistych faktów dotyczących współczesnych rdzennych społeczności Ameryki Północnej. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie jest to opracowanie etnograficzne, a kryminał osadzony w rzeczywistości mocno przesiąkniętej duchem Navaho.
Jeśli chodzi o aspekty kulturowe, moje oczekiwania zostały właściwie spełnione. Gorzej wypada reszta – bo od strony fabularnej „Szepty Mroku” to dość przeciętny kryminał, który nie wciąga na tyle, by długo pozostać w pamięci. To opowieść, której szczegóły szybko się rozmywają.
Na początku książka może sprawiać trudność – Hillerman nie wprowadza czytelnika stopniowo, tylko od razu rzuca go w środek złożonego świata, licząc na to, że sam się w nim odnajdzie. I rzeczywiście – z czasem zaczynamy lepiej rozumieć przedstawioną rzeczywistość i jej zasady. Osobiście doceniam taki sposób narracji, choć muszę przyznać, że zajęło mi sporo czasu, zanim poczułem się w tym świecie swobodnie.
Czy to znaczy, że książka jest zła? Nie powiedziałbym. Ogólnie rzecz biorąc, lektura była całkiem satysfakcjonująca – głównie dzięki fascynującemu tłu kulturowemu. Jednak sama fabuła rozczarowuje. Mimo że jest dość prosta, autor próbuje ją niepotrzebnie komplikować, co sprawia wrażenie sztucznego pogłębiania intrygi, która i tak końcowo pozostaje dość banalna.
Postacie również wypadają blado – są powierzchowne i trudno się z nimi zżyć. Co więcej, główny bohater serii, Joe Leaphorn, odgrywa tu zaskakująco małą rolę i spokojnie można by go uznać za postać drugoplanową. Akcja koncentruje się raczej na innym bohaterze, który – choć nieco bardziej interesujący – też nie zachwyca. Jego wątek jest jednak jednym z ciekawszych elementów książki. Sama główna oś fabularna pozostaje przewidywalna i niewyróżniająca się, a to, co ją ratuje, to wspomniana już wcześniej indiańska otoczka – bez niej byłaby to historia bardzo przeciętna.
Nie odniosłem wrażenia, że mam do czynienia z dziełem wyjątkowym – raczej z książką, którą cieszę się, że przeczytałem, ale raczej nie będę do niej wracał myślami. Być może sięgnę po kolejne części cyklu, ale na razie czuję się tą opowieścią trochę zmęczony. Kryminalna warstwa powieści wypada średnio, bohaterowie są niezbyt angażujący, a zakończenie – zbyt szybkie i niezbyt satysfakcjonujące.
Mimo to, trzeba przyznać jedno: Hillerman ma ogromną wiedzę na temat Indian i potrafi przekazać ją w interesujący sposób. Choćby tylko z tego powodu warto dać tej książce szansę i samemu przekonać się, czy przypadkiem nie jest to coś właśnie dla Was.Recenzja była pomocna?
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9+
Seria




